
Nadpisywania
1.
Idę sobie, czytam. Jana Pawła Drugiego. Ten naprzeciw po moim pasie. Mały, szary. Patrz jak łazisz, chu.u! Mówi mi. Nawzajem – odpowiadam z przyrodzoną uprzejmością.
Więc muszę jednak ten fragment kolejkowy (ogonowy) z B., który wczoraj rozesłałem z komentarzem Siri, wygeneruj Polskę. Bo po prawie pół wieku tak samo.
Wepchała się przed ogon w pewnym momencie jakaś lala wymalowana, w ciąży, z dużym brzuchem. Ludzi masa (…) Nagle zjawia się inna baba, ktora jak się okazuje, mieszka w tym samym domu co ta w ciąży. Podlatuje do tamtej i krzyczy
-Ty k…o, ty jesteś w ciąży? A co całą noc robiłaś! Pierd…..ś się! Jesteś w ciąży od wczoraj?
Wyjmuje nożyczki czy żyletkę, rozpruwa jej palto z guzikami, suknię, a spod sukni rozlatuje się na wszystkie strony pierze, bo to była poduszka, a nie ciąża (s. 739).
2.
Myszkuję po mironowych cmentarzach, dopisując do „Tajnego dziennika” posłowia. Poszukiwania przodków nauczyły mnie cierpliwości do grobonetów. Miron – wiadomo, Powązki. Zenon – stara kwatera Północnego, nieopodal Edwarda S., grób opłacony do 1999 r.
Najciekawsza jest historia garwolińska. Kazimierę, matkę B., dochowano do grobu drugiego męża, Antoniego. Jego rodzina, która podstępem i szantażem (co opisuje dziennik) usiłowała przejąć dom po zmarłej (a w końcu odkupiła udział Mirona, dla jego świętego spokoju), po latach tego samego dokonała z grobem.
Owszem tablica Kazimiery i Antoniego leży na płycie (na to się nie poważyli), ale grób należy do Reginy i Jana, umarłych dziesięciolecie później. Przejęcie, zajęcie, rodzinne rywalizacje o miejsce.
Kazimiera ostrzegała, że P. pazerni.
3.
Więc jest ten sobotni poranek. Samolot syczuańskich linii lotniczych prawie chwyta łapami choinki. Szarość, zawsze wtedy szarość. Plastikowa siatka oplata gałęzie.
Dziś jest inaczej. Potrzebna siekiera. Już przyłożona do korzenia – mówi Chrzciciel. Adwentowy nastrój. Podniesione głosy. Myślę o tym jak trudno było być katem.
