dziennik 81/25

Wielka poranna mgła, październik 2025 r.

Monofonia

Postanowilem wypisać się z chóru. Niby chodziło o śpiewanie, ale z biegiem czasu okazało się, że raczej mamy robić dobrze pani de. A dobrze to mogę sobie, a nie przełożonym. Może dlatego jestem tu, gdzie jestem.

To było w przeddzień wielkiej porannej mgły, która dotarła aż po balkon. Potem wyłoniła się z niej bez zapowiedzi złota jesień.

Upieczona skórka papryki schodziła pod palcami. Było to odczucie wyjątkowo przyjemne. Coś jak wspomnienie szkarlatyny.

Dodaj komentarz