
Wrzesień egzaltowany
Szedłem po Hemingway’a. Była to złota era Żoliborza Egzaltowanego. Wieczór już wrześniowy, ale ciepły. Kawiarnie pełne, gwar na Rydygiera i w okolicznych pasażach. Pośrodku niżu kręcił się lokalny wyż demograficzny.
Każde osiedle przeżywa taką epokę świetności, nim pozostanie samotny spacer z psem. Oglądajcie na starych zdjęciach i pocztówkach Piaski albo LSM w czasach małych drzewek. Te fontanny radości, entuzjazm spieszących, zbieranie kasztanów.
(Prześledźcie układ sklepów. Dywany, podłogi i wino – to było na Egzaltowanym dwa, trzy lata temu; lodziarnie, piekarnie – to jest teraz).
Więc idę przez Egzaltowany, słońce już nisko. Pierwsi zakochani – jeszcze temu przeczą, chociaż siedzą coraz bliżej siebie – szukają kryjówek pomiędzy krzewami, u podnóża bloków.
Nieistniejąca fotografia z lat dwudziestych.
