
Pelargonia bluszczolistna (Pelargonium peltatum)
1.
Pod miejscową garmażerkę podjechało błyszczące zielone porsche na wrocławskich numerach. Pani, która z niego wysiadła, podeszła do lady i zamówiła gotowane ziemniaczki.
2.
Na mapie Cieplic znajduje się ulica Zjednoczenia Narodowego. Usiłowałem odszukać jakąś tabliczkę o tej treści, ale – czemu się nie dziwię – żadnej nie znalazłem.
3.
W łagodnym powiewie solanki siedzi starsza kuracjuszka w jasnym kapeluszu. Rozwiązuje krzyżówkę, słucha katechezy z Radia Maryja, miarowo oddycha.

4.
Niemo w kościelnym murze wpatrują się we mnie całe rodziny. Pięknie się ubrali na ostatnią podróż, jak na brydża.
Dama pik, walet kier, król karo, dama trefl.
5.
W każdym uzdrowisku powtarza się to samo: starsi mężczyźni na ławkach wypinają swoje posiwiałe torsy i rozpalone brzuchy. Jeszcze nie na nas czas – mamroczą. „Młodość” Sorrentino.
6.
Balkony domów zdobią pelargonie jak na folderach biur podróży. Zboże już podrosło i lipy pachną. Właściciel pensjonatu polecił nam aplikację do rozpoznawania ptasich głosów – następnym razem zrozumiemy więcej.
7.
Inaczej. Balkony sanatoriów zdobią pelargonie. Czytam Poświatowską i myślę o Bursie. Wśród kwiatów szukam drżących dłoni trzymających konewki.
8.
„Szczęśliwy wędrowiec”. Powracając es osiem zanurzam się w prozie. Rozpędzona, nieuprzejma, oślepiająca długimi, lipcowa Polska.
