
1.
Opowiem wam o sobie dawno temu:
Wszystko się kończyło. Lato od tej pory miało w dużej części pozostawać bezludne. Zresztą dzień też zaczął się kurczyć. Czerwiec był kulminacją. Wychodziłem czarno-biały w pustkę. Nudzę się – zapisywałem w dzienniku, tym jedynym, który zaginął.
2.
Tamto lato należało do Ag. To ona odjeżdżała na amen a moje usilne starania skazane były z góry na niepowodzenie.
To lato z Julinkiem, z czerwonymi porzeczkami, z długimi pożegnaniami, z końcem w miejscu, gdzie dziś podpity gość oszukuje na wadze truskawek.
Spokojnie przyglądam się oddalaniu i zapominaniu, naturalnemu jak rozpad wszystkiego co wokół.
3.
Na przekór rosnącej ohydzie, cały titkok pełen ukraińskich mam cieszących się z polskich świadectw ich dzieci. Któraś pisze: ostatni polonez, bo wracamy do domu.
4.
W tramwaju czarno-białym, jadę niebieski na ważne zebranie: dworski klub geriatrycznych dyrektorów (Tak, tak, panie marszałku).
Sielsko jest.
(Członek nr 1: może za rok zrobią pokaz bielizny, hłe, hłe. Członek nr 2: ale nie mówimy o bombardowaniu tej, jak jej tam, Gazy, hłe, hłe).
Hłe, hłe.
5.
Długo nie mogąc się rozstać.
