
A to Polska właśnie
Istnienie Polski w obecnym kształcie nie ma najmniejszego sensu. Nawet nie chodzi o same wyniki – przekonuję się zwykle w Pobożnie – mówimy przecież innymi językami, wyznajemy inne religie, inaczej nazywamy rzeczy.
Co dla nas było wyborami, w Pobożnie było walką z szatanem, cóż że mesjasz był byłym alfonsem i bandziorem. Fanatyczna nierozumność jest poza granicami moralności.
Dlatego, skoro dzielimy się prawie równo na pół, żyjąc jeden obok drugiego i jednocześnie siebie nie znosząc, władza powinna mieć charakter personalny, nie terytorialny. Byłaby to nieznana w świecie innowacja polityczna.
Każdy mógłby sobie wybierać przynależność do jednej z dwóch wersji Polsk. Specjalny urząd nanosiłby odpowiednią adnotację obok peselu. Każda z Polsk miałaby własnego prezydenta, rząd i ustawy. Obywatele jednej żyliby w świecie, w którym bezustannie zagrożeni przez innych, musieliby kryć się w ramionach przemocowego autokraty. W drugiej, liberalnie nastawieni obywatele cieszyliby się wolnościami, na wspomnienie których pierwszych ogarniałaby gęsia skórka. U jednych kara śmierci i zamordyzm, u drugich – równość małżeńska i prawa kobiet.
Utopijny projekt w ten czerwcowy poranek wydaje się jedynym sposobem, aby móc żyć obok siebie na jednym terytorium. Rzeczpospolita Obojga Narodów, z których oba są polskie.

Tylko gdzie by istniała granica między Polski. Jaki byłby ich podział terytorialny?
PolubieniePolubienie
No wlasnie jurysdykcja bylaby personalna nie terytorialna, bo przecież obywatele obu Polsk siadaliby przy jednym stole
PolubieniePolubienie