
Wyjątkowo zimny maj
1.
W sto szesnaście jadą dwie początkujące pisarki, może z targów. Mają na sobie sporo sztucznej biżuterii i brokat na twarzy, a jedna z nich wymalowała różowe obwódki wokół oczu. Rozmowa, którą prowadzą jest egzaltowana tak jak się bywa egzaltowanym w wieku lat przeddwudziestu.
W Polsce codziennie wychodzi dziewięćdziesiąt książek – włącza się starsza realistka z sąsiedniego siedzenia, podobnie jak ja, uważnie przysłuchująca się literatkom young adult.
Tak to ze mną jest: nim wysiądę, zdołam kupić książkę jednej z nich.
Być może było to najlepsze, co ją spotkało w jej nastoletnim życiu.
2.
Jasno, ciemno, jasno, ciemno: taki dzień. U Was też krupa śnieżna? – pyta z Woli J. Tymczasem ja nad Egzaltowanym Żoliborzem podziwiam podwójną tęczę.
3.
Odkąd Dziecko wraca samo zmieniły się trasy autobusów. Robię więc to, co Ernaux, zapisuję zmianę. Nie wiem czy żałuję tras, bardziej upływu czasu. Przedtem: ciemno, szybkim krokiem do tramwaju pod zamkiem, schodami, minąć wycieczki i stoisko z różami, ostatni wagon metra, wysypywanie się, czekanie naprzeciw Słodowiec City (w apce kolejne autobusy nabierają opóźnienia czterdziestu minut). Teraz tak jak w erze przed: jasno, Żoliborz, plac Wilsona, Marek Hłasko patrzy ze ściany naprzeciw i ćmi peta.
4.
Maj, w którym wybrano kolejnego papieża, chudego Amerykanina o fizjonomii Davida Wallace’a z „The Office” (zresztą zgodnie z włoskim przysłowiem: „po grubym papieżu – chudy”), był wyjątkowo zimny. Wszyscy narzekali a chłód przeszywał płaszcze, swetry, letnie obuwie wyciągnięte z płonną nadzieją.
Poprzedni zimny maj miał miejsce w dziewięćdziesiątym pierwszym – podaje internet. Album „Maanamu” ukazał się w listopadzie tegoż roku. Piosenka, ktorą wszyscy teraz cytują, nie jest więc abstrakcyjna.
5.
Ciemnienie drzew. Łubiny na Alei Zjednoczenia wpadające w granat. Kupię takie same na deszczowej hali.

1 Comment