
28 marca
Znam wiele lotnisk i potrafię o nich opowiadać. Na przykład Caravaggio jest jasny, można na nim pograć w piłkarzyki a rurki napełniają tam najlepszym kremem. To dobre lotnisko. Jasny jest też Franz Josef Strauss: bezzałogowa kolej podziemna łączy terminale. W luksusowym sklepie, filii mediolańskiego, sprzedają najpiękniejsze portfele i notesy podróżne. Z kolei Sabiha Gökçen jest brudna i hałaśliwa. Pielgrzymi przebierają się w męskich toaletach.
W przeciwieństwie do nich lotnisko we Frankfurcie nie da się opowiedzieć. Jest do bólu rzeczowe. Żadnych olśnień, skojarzeń. Dziwię się czemu nie nosi imienia Husserla.
*
Samoloty to nocne zwierzęta. Zapisuję to w Bilbao a mógłbym na Bemowie.
*
W półśnie nad Pirenejami wizja (może akurat nad Lourdes?): na nocne niebo zaciemnione drony unoszą jasno oświetlony w grubych złotych ramach obraz Maryi. Błyszczy cudownością. Wznosi się powoli. Ludzie odczytują znaki. Są oniemiali od widoku.
