dziennik 72/24

Pentti Sammallahti, Zająć, Finlandia, 1974, źródło: facebook.com

jesienny pogrzeb na wawrzyszewie

patrzyłoby pięć wielgachnych bloków z chomiczówki, gdyby dawno nie były przyzwyczajone do konduktów. ostatnie żółte drzewo. przemarzłem do żeber. tylu znajomych. dziwne: parkowałem w leclercu na cmentarz. trzy furgonetki wieńców. ludzie rozchodzili się powoli, obiecując.

(cały czas myślę o tej formule ze starego rytu, o której pisze jarosław, modlitwie za tego, kto umrze następny. iwaszkiewicz notuje: zebrani popatrują na siebie jak w obozie skazańców). 

tymczasem moje najnowsze badania nad pamięcią wskazują, że wszystkie obietnice złożone ustnie podczas, niewiele znaczą. z drugiej strony ważna jest dywersyfikacja: nie opierać się na nielicznych. przetrwaniu sprzyja wielość, nawet sprzecznych, opowieści, które da się powtarzać. moja jest o rybach.

to jego akwarium, którego mieszkańcy pewnej niedzieli, przerwa w dostawie, zwarcie, ugotowali się. był wtedy na urlopie a sekretarka drżała jak powiedzieć, gdy wróci. o śmierci ryb.

(spotykam ją, sekretarkę, nie rybę. pracuje gdzieś indziej już wiele lat. na początku jej nie poznałem).

(w leclercu zwykle kupuję ryby, a tu patrz, okazja, pogrzeb).

Dodaj komentarz