księgarnia 39/24

Kazimierz Malewicz, Czarny kwadrat, 1915, Galeria Trietriakowska, Moskwa, źródło: wikimedia.org

Agnieszka Pajączkowska, Nieprzezroczyste. Historie chłopskiej fotografii, Czarne 2023

Wyobrażenie o czasach sprzed 1980 roku stopniowo staje się monochromatyczne

(s. 360)

1.

Zdjęcie miało być inne. Wisiało w przedpokoju. Czerń z biegiem stulecia zmieniła się w szarość z odcieniem zieleni.  Przedstawiało dwóch żołnierzy: jeden z takim bezczelnym spojrzeniem, które może wszystko, oraz dwie kobiety: ładniejsza, podobnie jak mundurowi, siedziała za stołem, brzydsza stała opierając dłoń o ramię jednego z wojaków. Moja prababcia z siostrą (tą ładniejszą).

Nie lubiła zdjęć. Gdzieś w domowych archiwach musi być jeszcze film wideo, na którym opowiada. Całe moje dzieciństwo wybiegała z pokoju albo zasłaniała twarz. To zdjęcie z żołnierzami wisiało u nas, nie u niej. O jego męskich bohaterach nikt nie wspominał.

Domyślam się tylko, czego nie mówi ta fotografia. Babcia ma osiemnaście lat. Ten, o którego się wspiera, zostanie ojcem jej dziecka i zniknie z rodzinnej historii. Albo inaczej (wiek młodszej siostry wskazywałby na taką możliwość): babcia ma dwadzieścia kilka lat, jest samotną matką. Ten żołnierz odda jej nazwisko, ale nie przekaże go dziecku. Zginął zaraz na wojnie – opowiadała o mężu.

2.

Zniknięcie tej fotografii z przedpokoju, podobnie jak jej pojawienie się pod koniec lat osiemdziesiątych, gdy obie bohaterki zdjęcia jeszcze żyły – to temat na oddzielną opowieść.

Trochę był to mityczny portret przodka, umiejscowienie nas w historii, bez zwracania uwagi na wszystkie niuanse, bez pytania babci o zgodę. Nie czytaliśmy tej fotografii, nie interesowała nas żadna opowieść, co naprawdę przedstawiała.

Kiedy, za którymś razem przyjechaliśmy do Lublina, zniknęła jak wszystkie ścienne fotografie z przeszłości. Panowała nieznośna teraźniejszość: wszędzie porozwieszane portrety Dziecka, drukowane w rossmanie odbitki z naszych podróży, wysyłane łotsapami, zwielokrotnione na ścianach. Nie wiem, w której szufladzie szukać tamtej babci za stołem, z siostrą i żołnierzami.

3.

Wbrew Susan Sontag nie widziałem w fotografiach memento mori, wręcz przeciwnie: szukałem w nich próby uzyskania nieśmiertelności. Jakby chemikalia do ich wywoływania były rodzajem eliksiru, pozwalającego zachować nas w danym momencie na zawsze.

4.

„Nieprzezroczyste” Agnieszki Pajączkowskiej zostają wywołane w ramach historii ludowej (i do Leszczyńskiego, i do Pobłockiego autorka zresztą parokrotnie się odwołuje), nurtu, który z jednej strony stał się modny (por. boom na „Chłopki”), z drugiej – budzi stanowczą reakcję klasycznych historyków, zwłaszcza o prawicowej umysłowości.

Obok chłopskiej, ludowej historii, innej od tej szkolnej, którą można by streścić: szlachta, szlachta, szlachta, istnieje jej dowód – chłopska fotografia. Zapis odrębny, nie do końca oswojony, ale także przez lata traktowany nie na poważnie. Agnieszka Pajączkowska tworzy jej kompendium, czytając fotografie i ucząc czytelników ich zapomnianego języka.

Jest to także, patetycznie rzecz ujmując, pomnik naszych prababć i pradziadków ze zdjęć spod kuchennej ceraty albo z pudełka po czekoladkach „22 lipca”.

5.

Opowieść o chłopskich zdjęciach przynosi również refleksję nad naszym fotografowaniem. (Rozumiecie, że, straciwszy swego fida, zajmuję się z pasją tą refleksją).

W jaki sposób przeszliśmy od rzeczy prawie sakralnej, obrzędu, jednorazowego wydarzenia – do masowego odtwarzania życia krok po kroku (gdy fotografia staje się potwierdzeniem naszej obecności).

Co sprawiło, że porzuciliśmy namacalność (obraz, który jest prawdą, por. s. 31) na rzecz nieuchwytności, oddania siebie chmurze, zamiany w zero-jedynkowe ciągi.

Czy kiedykolwiek jeszcze wracamy do swoich starych zdjęć?

1 Comment

Dodaj komentarz