
Jad
Jedziemy przez Pobożno.
Przesącza się i spływa po tej dobrej katolickiej glebie, która nigdy nie nosiła winy. Żadnego wydawania sąsiadów, żadnego donoszenia. Pojawia się nagle, bez kontekstu: Mają być Murzynki, to stawiają baraczki.
Od razu rozpoznajesz narkatolicki język tamtych, chociaż dobrze wiesz, że ci ze swoimi frazesami o bezpieczeństwie i zagrożeniach, nie są wcale niewinni, raczej bardziej subtelni.
Spojrzenie na osoby ciemnoskóre w Pobożnie takie jak na wielkim polowaniu na Wyżynie na tych z niearyjskim wyglądem. To samo czysto polskie oko.
