księgarnia 29/24

Kadr z teledysku promującego „Ziemię Obiecaną”, reż. Andrzej Wajda, 1975, źródło: youtube.com

Piotr Borowski, Michał Koliński, Blokowiska Łodzi vol. 1, Księży Młyn 2022

Zaczyna się od nostalgii.

Jechaliśmy na szkolną wycieczkę do Łodzi, znaczy ja jechałem jako opiekun z klasą Dziecka. Brzmi jak dalekie wspomnienie, a działo się w piątek. Nasłuchałem się przedtem Olbrychskiego, Pszoniaka i Seweryna śpiewających Byliśmy kiedyś młodzi, w najmłodszym mieście Łodzi. Komentarze pod nią na jutjubie były zbiorem achów i ochów za dawnym miastem. Przy czym nie chodziło oczywiście o nostalgię za miastem Izraela Poznańskiego, ale za Łodzią fabryczną z tymi wszystkimi texami, bocznicami i halami pełnymi zielonych maszyn pośród których chodził biały papież. I tylko miasto stoi – tekst Kofty w ostatnim trzydziestoleciu zdezaktualizował się: może i miasto stoi, choć zmniejsza się ludnościowo, ale włókiennicze imperia upadły razem z dziesiątkami kominów.

W tym zoo, w sklepiku, każde dziecko mogło wydać pięć dych na maskotkę albo koszulkę. Pamiętałem o obostrzeniach, które narzuciła pani wychowawczyni a mimo to wydałem dziewięć dych na książkę o blokowiskach Łodzi, i przeczytalem ją raz dwa.

Jest to spis małych nostalgii za sklepikami, w których pani Henia albo pan Wiesiek, za górkami do zjeżdżania (wówczas istniały zimy), za szkołami podstawowymi, w których siedziało się beztrosko, bo się miało dziesięć, a nie pięćdziesiąt lat. Są w niej zdjęcia z rodzinnych albumów (koniecznie komunia i Boże Ciało), wspomnienia mieszkańców, dużo drobnych historii, o których pamiętają jedynie tubylcy (tubylcy betonu).

Swoją drogą myślałem, że moja pamięć zaczyna się od zamachu na Indirę Gandhi, ale jednak zaczyna się od wybuchu gazu w Łodzi. Mam więc trzy latka i fobię na punkcie Łodzi.

I chociaż nie mam z nią dzisiaj wiele wspólnego, to jednak była to lektura rozczulająca, uruchamiająca własne małe nostalgie, które powinny się znaleźć w „Blokowiskach Lublina vol. 1”.

1 Comment

Dodaj komentarz