
Notatnik majowy wtóry
1.
Budzi mnie bombardowanie namiotów uchodźców w Gazie. To jak się pali ludzkie ciało. Znajoma akurat w Izraelu i obserwuje podniecenie: festiwal flag i ona sama w nim, też z flagą.
Więc można rankiem dokonywać ludobójstwa a popołudniu wygrzewać się na plaży. Więc można najzwyczajniej.
Na naszych oczach bez mrugnięcia okiem.
2.
Na targach pod pałacem poeta De podpisuje książki. Mylą mi się: istnienie rzeczywiste z tym na fejsbuku.
Napotykam parę innych wirtualnych istnień, i na szczęście, także te prawdziwe.
3.
– Jak tam? – dopytuję A., spodziewając się krótkiej odpowiedzi. Odpisuje mi krótkim opowiadaniem:
A jeszcze byla stłuczka na skrzyżowaniu z udziałem mnicha tybetanskiego.
4.
Moment historyczny i histeryczny. Wszedłem do ulubionej koło hali. Poprosiłem o lemoniadę, która naprzeciw stała w dzbankach. Nie ma lodu – odpowiedzieli. Wyszedłem. Moja noga więcej, wiecie co obiecałem.
(Zamiast gęsi, na Zamkowym podają lemoniadę).
5.
Dni są duszne jak na maj. Jaśminy kwitną. Tylko to jedno japońskie drzewo na Kochanowskiego uparcie nie poddaje się zmianom.
Powoli rozwija pączki. Ma czas. Mnóstwo czasu.
6.
Umiejętność pisania łączy się z umiejętnością przeżywania. Zanikowi jednej towarzyszy zanik drugiej.
