księgarnia 23/24

Ernest Hemingway z kotem Cristobalem, Ernest Hemingway Photographs Collection, Biblioteka i Muzeum Prezydenckie Johna F. Kennedy’ego, Boston, EH8505P

Ernest Hemingway, Wyspy na Golfsztromie, tłum. Jakub Jedliński, Marginesy 2024

Bimini

Pewnego razu w świetnie działającym mechanizmie czytania kolejnych tomów Hemingwaya wydawanych przez „Marginesy”, coś zaskrzypiało i się zacięło. Było to akurat nad „Wyspami na Golfsztromie”. Męczyło się je, przedzierało, owszem nagotowało się porów i podało w zimnym winegrecie, dokładnie jak lubił główny bohater powieści a pory te były zachwycające dla kubków smakowych, ale pory to w lekturze za mało.

Dialogi były drętwe, ich sztuczność podkreślał wołacz papo! jakby żywcem przeniesiony z lektury przedwojennych podlotków albo z komedii z Lodą Halamą. Nic nie zostało z dreszczy przy poprzednich tomach.

Może dlatego te ostatnie akordy pierwszej części, te, które powinny powalić słuchacza-czytelnika i w innych powieściach zabrzmiałyby jak grom, odczytałem obojętnie na przystanku autobusowym. Trochę z ulgą, że to już.

Kuba

Dla takich zdań jak poniższe, przedzieram się przez „Wyspy”. Żal, że tutaj natrafia się na nie wyjątkowo rzadko:

Szkoda, że nie mają drinka w kolorze morskiej wody na głębinie sięgającej ośmiu sążni i przy martwej gładzi, kiedy promienie słoneczne padają pionowo, a w morzu unosi się plankton (s. 326).

Historia Hiobowa, okazuje się być kocią: całą odą na cześć kociej miłości. Och, Ernest Hemingway powinien być patronem tych wszystkich rolek z kotami, które wysyłamy sobie teraz. Zaraz potem przychodzi mi na myśl Jarosław i jego stawiskie zwierzęta. Czy jest doktorat, który porównywałby miłość do Tropka z miłością do Cristobala (albo książkowego Boya)?

Podobnie jak praca o ichtiologii i ornitologii „Wysp na Golfsztromie”?

Na morzu

Wreszcie się doczekałem stu procent Hemingwaya w Hemingway’u. Opowieść o pościgu za niemieckimi rozbitkami po wysepkach, do złudzenia przypominających wenecką lagunę, jest zupełnie odmienna od „Bimini” i „Kuby”.

Ten heroizm, który okazuje się być niepotrzebny. Ta lojalność, która kosztuje życie. Na Antylach rozgrywa się kolejny rozdział tej samej meta-powieści, w której bitwy pod Isonzo i oblężenie Madrytu.

Dodaj komentarz