
Bora Chung, Przeklęty królik, tłum. Maria Niewiadomska, Tajfuny 2023
1.
Wynotowuję, co dzieje się z narratorami opowiadań w tomie koreańskiej pisarki. Umrę, ale tylko częściowo. Jedyne, co czuła, to ogromny ciężar przygniatającego ją samochodu. W moją pierś wbijał się właśnie nóż. W ostatniej chwili życia, kiedy przebiega ono przed oczyma, udręczony narrator opowiada. Jest więc to opowieść żywego, ale już wśród umarłych.
Ciało u Bory Chung jest przebijane, bebeszone, miażdżone. Jak w średniowiecznych wizerunkach męczenników. Jak w horrorze: opowiadania grozy w tym tomie wyglądają na gotowe scenariusze filmowe.
Bałbym się oglądać.
2.
Nieco odmienne jest ostatnie opowiadanie, dziejące się w Krakowie: na kilkunastu stronach Chung udaje się odkryć istotę naszej kultury – obcowanie z upiorami.
Wszyscy jesteśmy tylko duchami z przeszłości (s. 236). Po Rynku, po wielu naszych rynkach, placach Piłsudskiego i Jana Pawła, spacerują widma. Nie każdy potrafi je dostrzec tak jak mediumiczny bibliotekarz: widzący albo wieszczy, ponoszący za to wysoką cenę.
Wyszukuję obrazów wiązania nagiego ciała, choć obawiam się, że od teraz internet będzie próbował zasznurować mnie.
U źródeł tego opowiadania musi kryć się spotkanie. Bardzo jestem ciekaw, czy któryś bibliotekarz Jagiellonki potrafi w tej prozie odnaleźć siebie.
