księgarnia 38/23

Polska flaga na Siegesaeule, Berlin, 2 maja 1945 r., fotografia z Encyklopedii Powszechnej PWN, 1975, źródło: pl.wikimedia.org

Piotr Korczyński, Piętnaście sekund. Żołnierze polscy na froncie wschodnim, Cyranka 2023

Zapisałem ostatnio w dzienniku: Na Woli urodził się generał Walter, którego fatalny manewr w pijanym zwidzie, zabił w ostatnim dniu wojny brata babci Z. Piotr Korczyński prostuje tę informację, twierdząc, że przebieg bitwy o Drezno nie zależał od Świerczewskiego, ale od sowieckich dowódców, i że opowieść o pijanym Walterze, koniec końców, umniejsza bohaterstwo walczących Polaków.

Bez względu na to, czyje rozkazy, doprowadziły Mariana Cz. do śmierci pod Dreznem, jego historia zawsze obecna była w R. Dziadek, który zmarł jeszcze przed moim urodzeniem, szukał swojego zaginionego wuja – obok encyklopedii stała duża księga, na której grzbiecie widniał napis LENINO-WARSZAWA-BERLIN, a przy niej sporo beletrystyki i książek historycznych poświęconych pierwszej i drugiej armii.

W pierwszej klasie podstawówki, zresztą imienia rzeczonego Waltera, uczyliśmy się jeszcze „Oki”. Kościuszkowcy stanowili narzędzie legitymizacji reżimu, który rozsypywał się na naszych oczach. Kilka miesięcy później zostali już wymazani i skazani na zapomnienie. Książki o nich wycofano z bibliotek a bitwy pod Lenino, Studziankami czy o Wał Pomorski zniknęły z podręczników. Co bardziej radykalni funkcjonariusze od historii starali się pozbawić ich polskości, ci mniej brutalni odsądzili ich jedynie od czci.

Nowa prawicowa władza musiała mieć swoją armię dla własnej legitymizacji. Skoro jednych wykreślono, akurat na wolne strony książek i do szkolnych apeli mogli trafić żołnierze wyklęci. Funkcjonariusze od historii, bardzo podobni do tych z PRLu, zaczęli płodzić liczne panegiryki na ich cześć, większość o wartości głównie propagandowe. Zbrodniarz Walter został zastąpiony zbrodniarzem Burym. W Lublinie ulicę I Armii Wojska Polskiego przemianowano na Żołnierzy Niepodległej.

W tych okolicznościach „Piętnaście sekund” Korczyńskiego to próba oddania czci żołnierzom dzisiaj rzeczywiście wyklętym, wymazanym i zapomnianym, których losy do tej pory były przede wszystkim tematem dla propagandy (z jednej i drugiej strony). Korczyński pokazuje dramatyczne losy bohaterów wojennych, czasem niejednoznacznych, ale jednak bohaterów: jak platerówki, które pierwsze zaciągnęły wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza, jak ksiądz Kubsz, odprowadzający z krzyżem w ręku żołnierzy do ataku, jak zdobywcy Berlina dokarmiający niemieckie dzieci z ruin, mimo pamięci o tym, co działo się z ich rodzinami.

Czytając, myślę więc o Marianie Cz., który ruszył z Lubelszczyzny z polskim wojskiem (czy miał wybór?) i dotarł do kotła pod Dreznem, jednej z wielu bitew, w których polscy żołnierze stawali się ofiarami politycznych kalkulacji, słabego dowództwa, braku wyszkolenia, sprzętu, rozpoznania. Czy zresztą to samo zdanie nie pasuje do powstańców warszawskich i żołnierzy spod Monte Cassino?

(Mimo wszystkich zalet „Piętnastu sekund”, czasem trudno się w nich przedrzeć przez opisy sprzętów, charakterystyki formacji i szczegółowe plany bitew. Kiedy dzielę się tym z A., odpowiada, że tak piszą o wojnie mężczyźni i pewnie dlatego nie lubi ich czytać).

Dodaj komentarz