Biedni Polacy zrywają kwiaty i patrzą na płonący wieżowiec

Nie dajcie sobie wmówić, że niechęć do Polaków to coś złego. Polacy nie są wyjątkiem w Europie.
(możliwe odczytanie)

W środę przed Bożym Ciałem jest w Polsce dzień wielkiego rwania – do reklamówek z biedronki i do koszyków – pójdą róża, piwonia, koniczyna. Wszyscy skubią po trawnikach i krzakach.

Wśród ofiar nie było Polaków – podają wstępne szacunki. Zaczyna się przeczesywanie zgliszcz. Jakieś dramatyczne relacje, krzyki rodziców z dwudziestego piętra i czterolatki, które zgubiły się dymie.

Polacy zasiadają do komputerów. Płatki już narwane. Można zacząć pisać: Jeśli chodzi o muslimów, to nie żal mi nawet dzieci albo kebaby się smażą albo mogli drewna dorzucić bo przygasa. Nie każdy musi być Ludwiką Wawrzyńską (tutaj), czasem wystarczy nie być ch….

Podżeganie z równoczesnym forsowaniem narodowej megalomanii, które stały się polityczną strategią rządzących i zapełniają oficjalne szczekaczki, podbijając sondaże (znajdź słabszego do siebie i wyżyj się na nim to zawsze działało) zaczęły ostatnio przerażać nawet popleczników władzy (tutaj: świetny artykuł). Za późno. Znowu się robi mała, coraz mniejsza (tutaj).

Czwartek. Dezodorant, biała koszula, trzeba się zbierać na procesję, wyznawać wiarę w puste gesty.

Dodaj komentarz