Dziennik. Notatki z sobotniego spaceru

Pierwsza od nie wiem kiedy, może od jesieni, sobota bez zbytniego smogu, całkowitego zachmurzenia albo szkarlatyny.

Na Placu Grzybowskim starsza pani powiedziała nam, że jej syn nie chce się żenić a chciałaby mieć wnuka, o takiego, a potem spytała po francusku, czy ją rozumiemy. Oui.

W neapolitańskiej restauracji Dziecko próbowało zaprzyjaźnić z panią od zmywania.

W centrum handlowym Dziecko – moja krew – zaciągnęło nas do księgarni.

W autobusie powrotnym jakiś facet za nami ściskający doniczkę z hiacyntem mruczał „Happy Birthday”. Mam nieodparte wrażenie, że świętował swoje urodziny – powiedziałem A.

(04.03.2017; zapiski stają się zbyt prywatne jakby to był naprawdę dziennik)


Dodaj komentarz