Agata Bisko pisała też o polskiej religijności, ale trochę za mało. Bo może to już nie jest dyskurs naukowy, kiedy się napisze, że polski katolicyzm jest załgany. Tak jak owi moraliści, co głoszą rekolekcje o rodzinie, a potem porzucają żony na rzecz laluń. Tak jak ci księża, co grzmią o cnotach a sami w swoim życiu taplają się w siedmiu grzechach głównych. Tak jak faryzeusze.
Czy faryzeuszom może podobać się Franciszek? Oni przecież mają swoje przepisy, patrzą z góry na innych, czując się wybranymi, są miarą moralności i dobrze wiedzą, czego chce Bóg. Nikt im nie będzie mówił, że chodzi o bliźnich, bo ich definicja bliźnich wyklucza tych i tych, i tych jeszcze.
Przesłanie Franciszka nie tylko ich nie przekonuje, ale bardzo im wadzi. Prawdopodobnie syn pewnego cieśli z Nazaretu też by im cholernie przeszkadzał, bo oni wiedzą lepiej jak zostać zbawionym. Być może Polaków zbawia się oddzielnie.
Dlatego też w kraju, w którym za obrazę jedynego słusznego papieża (bo Polaka) ciąga się ludzi po sądach, a wtedy faryzeusze klaszczą, byle chłystek może wyzywać Franciszka i wtedy też faryzeusze klaszczą.
Nie chcę tutaj używać przedszkolnych odzywek, ale mam głębokie wrażenie, że w tym wypadku kto się przezywa, sam się tak nazywa. Mówiąc wprost: Rafał Ziemkiewicz jest idiotą.
(Cieszę się, że jestem katolikiem. Wstyd mi, że polskim).
