W kwestii kultu psa. Napisał pan albo pani, mail był anonimowy, ale do urzędu. Sprawie nadano bieg, stempelek, rozdzielnik, no to czytamy. Pan albo pani przedstawia dokładne statystyki: przysłowia z psem w roli pozytywnej (zdaniem cytowanej wyszukiwarki) są bardziej popularne od takich z psem w roli negatywnej (ma rację: kilku negatywnych nawet nie znałem). Jakie więc kroki zamierza podjąć urząd by to ograniczyć, ten kult psa? Czytamy, odkładamy, nie, nie, wraca.
Teraz pismo zaopatrzone jest w kolorowe karteczki, znak, że przełożona zapoznała się z problematyką kultu psa na ziemiach polskich. Całe szczęście nie trafia na biurko autora bloga, bo jeszcze by ze śmiechu padł.
W kwestii kultu psa nasze biuro wyśle pismo do innego biura, żeby radca prawny (obficie cytujemy kodeksy) ustalił naszą właściwość do rozstrzygnięcia sprawy. W końcu mail miał poważne wady, nie sposób ustalić autora. Komu więc przesłać urzędową analizę?
Życie urzędnika codziennie napotyka na takie ważkie wybory (20.01.2015).
