Dziennik. Wizyta

Przyszło ich dwóch. Ze sprężyną do rur i kluczem francuskim. Patrzyli wilkiem i podreptali do łazienki. Jeden spojrzał na drugiego: no, ch..owo jest – stwierdzili. Puścili wodę, więc, że to specjaliści, pomaszerowałem do kuchni. Udawałem, że czytam, nasłuchując. Szeptali coś. Woda płynęła. Po kwadransie zawołali. Stałem w łazience, odpływ przetkany i słuchałem kazania o prawidłowym spłukiwaniu wanny. – Teraz będzie dwieście, następnym trzeba będzie kuć – stwierdził ten starszy. – Dziękuję – dygnąłem. – No! – potwierdził młodszy.

Kim jest prosty urzędnik w krainie złotych rączek?

Dodaj komentarz