Dwudziesta trzydzieści. Trio dęte czeka na autobus. Przedtem grało milongę. Panna młoda szykuje się by wejść do fontanny. Fala upałów powoli ustępuje znad miasta.
Dwudziesta pierwsza. Nad przedmieściami chmura grillowanych żeberek. Ledwo, ledwo udaje się przebić zapachowi maciejki.
