(alla Lu.)
Życie jest piękne.
Nie zbombardowano mnie kiedy siedziałem u fryzjera i wagon moich włosów nie trafił na poduszki niemieckich gospodyń.
Od dzieciństwa czyniłem wyznania miłosne zawsze właściwym osobom. Prawie zawsze niemo.
Dotykałem policzków, paliczków i ciepłych wełnianych swetrów produkcji chińskiej, z pierwszego tłoczenia.
W wysokich trawach Beskidu Niskiego odmawiałem godzinki w towarzystwie chrząszczy i pasikoników.
Aż zagalopowałem się w szczęściu.
