Widziałem kiedyś szczęśliwego dzika. To zdanie zapisałem już przedwczoraj, kiedy P. obiecała przynieść kabanosy. Dzisiaj smakują o poranku. Żujemy dziczyznę, wpatrując się w niebo. P. spełniła obietnicę.
Nie spada niebo przez okno w suficie.
(W sklepie chciał nabyć krem „maskujący niedoskonałości”. Najchętniej całą beczkę na ciało i duszę.)
