Niosą spodki z jednego pałacu do drugiego, spodki, szklanki, kawę i herbatę. Zabawnie musi to wyglądać i jeszcze facet gra na akordeonie, gdy oni tak tym Krakowskim, prawie ubranym na zimę, biegną żonglując we trzech, jeden w czapce. Fotografować by ich mogli, ten ostatni już pęka ze śmiechu, aż mu się turla po rękawie woda mineralna.
Niedobra ta ich urzędowa kawa.
