H. ginie w drugim dniu powstania, K. przez pomyłkę zabita w bramie, T. wraca z odwiedzin i przypadkiem trafia ją kula, A. biegnie walczyć: pierwsza strzelanina pierwszego dnia, dopiero po kilku dniach chowają ciało.
Lubimy oglądać heroizm i czyste ubrania. Jarosław pisze, że wojna śmierdzi śmiercią, nieumytym ciałem i potem, że jest błoto a zwłoki rozkładają się za szybko na słońcu. Do wizji historii bohaterskiej nie potrzebujemy „Sławy i chwały” ani zbędnych pytań: czy warto? Bo nie warto, bo jest życie, produkt jednorazowy.
Jarosław widzi i opisuje jednostkowy dramat, wybór, od którego zależy wszystko. Demistyfikuje nasze mity i naszych bohaterów. Podejrzenia to wzbudza narodowych lustratorów, speców od bieli i czerni.
Nigdy więcej nie będzie „Sława i chwała” lekturą szkolną, chociaż to najlepsza (z tych, które znam) czytanka o śmierci.
