Kiedy parę lat temu ojciec Wiśniewski pisał, że czuje się antyklerykałem, wszędzie odezwały się – jakże katolickie – głosy potępienia. Ksiądz takie rzeczy. Dzisiaj mówi Franciszek:
Mnie się też zdarza, że gdy spotykam klerykała, nagle staję się antyklerykalny. Klerykalizm nie powinien mieć nic wspólnego z chrześcijaństwem.
Papieża wypytuje agnostyk (zdarzało się to już w historii) i nie jest to rozmowa na kolanach. Raczej dialog przyjaciół:
Głowy Kościoła bywały narcyzami, przytłoczonymi i zastraszonymi przez dworzan. Dwór to trąd papiestwa.
Albo:
Uważam, że bycie mniejszością to zaleta. Naszym celem nie jest nawracanie, ale wsłuchiwanie się w potrzeby, pragnienia i rozczarowania, rozpacz i nadzieje.
Lub też:
Często Kościół jako instytucja był zdominowany przez doczesność a wielu jego członków i przywódców wciąż myśli w ten sposób.
Scalfari podsumowuje, że jeśli Kościół przyjmie sposób myślenia Franciszka, będzie to epokowa zmiana. Patrzę na polski Kościół z niepokojem: na umysły zatrute strachem sączonym przez radio, na pazerność i pychę kościelnych bonzów, na słabe państwo, które na każdym szczeblu ugina się przed krzykiem proboszczów, na arcykatolików, dla których Franciszek to osoba nie z ich bajki. Patrzę na polski Kościół i ufam, że chrześcijaństwo jest jednak dopiero przed nami.
(cały wywiad tutaj po angielsku).
