Iza Pastuszko, Architektura Dzielnicy Uniwersyteckiej w Lublinie, UMCS 2013

Dzielnica Uniwersytecka w Lu. jest zapisana w moich neuronach.

Dajmy na to zapach laboratoriów: jakieś wczesne wspomnienie dziwnych pomieszczeń Dużej Chemii albo tyle razy przemierzane arkady pod Małą Chemią i gmachem Fizyki, parkingi, pokoje z kanapkami i kawą, niezliczone bajty zapamiętanych ujęć. Nawet apteka naprzeciw stołówki uniwersyteckiej ma znaczenie (najbliższa w okolicy poradni dzieci chorych przy Weteranów). Zapach książek w Orpanie i korytarze Ekonomii, i na A. czekanie przy szatni. Tak, nie mogę opisywać Dzielnicy Uniwersyteckiej w Lu. metodycznie i chłodno. Tu rozgrywa się moje dzieciństwo, moje życie przed Wa.

Obserwuję jak się zmienia. Rzadko, kiedy tam zajeżdżam (w piątek). Nie podobają mi się gmachy wciskane na siłę, zielone okna jak z banków spółdzielczych, samochody, które pożerają przestrzeń. Nie podoba mi się brak „Nauki w służbie ludu” i wycięte drzewa sprzed wspomnianych arkad. Zmienia się nieuchronnie, tak ja się zmieniam. Całe szczęście tamta zachowana na zawsze, zapisana w moich neuronach.

Książka Pastuszko jest tylko wstępem. Za mało w niej szczegółu a ja bym potrzebował „Przewodnika po niestniejącym już mieście”, ale taki mogę napisać tylko ja, z pamięci.

(W piątek zapisuję kolejne obrazy w moich neuronach).

Dodaj komentarz