Dziennik (26/09/13)

Miasto budzi się mokre. Chlapu i chlupu, znowu czwartek. Pod urzędem emerytowane siostry bliźniaczki o różowych ustach. Czarny Roman nosi piórko do kapelusza. Śpiew. Miasto słucha jak oczarowane. Na jednej nodze, na Chmielnej daleki bałkański śpiew. Taki tęskniący i autentyczny, jakby znaleźć się nagle w środku dynarskiej baśni. Że aż trudno uwierzyć.

Wracając, kupuję słownik onomatopei.

Dodaj komentarz