Dziennik (27/08/13)

Zgubiłem Cię? Nerwowo obmacuję
kieszenie jedną, drugą. Wtykam palce.

Niezapamiętane pozostaną więc zapiski o wilgotnym, babioletnim powiewie od strony Kampinosu i – w rannym ciepłym kolorze – o kawce, która woła zdenerwowana dookoła przystanku. Zapiski o długich nogach, udach uciekających w sprośność, powstałe jeszcze kiedy lato. O pomidorach dojrzewających na balkonie obserwacje zgoła rolnicze.

Kto mi Ciebie ukradł? Pod kinem Wisła
zawracam biegiem do sto szesnaście pełen niepokoju.

O snach już nie mam więcej zapisków. Śni mi się bowiem Portugalia, co poznaję po kolorowych kafelkach. Budzę się i spokojnie zapominam. Wystukuję w samie zasłyszaną opowieść o samochodzie chłodni, którym na pogrzeb ciało. Czytanie dziennika nudzi czytelników a chciałbym zachować Was chociaż garstkę.

Zabrali Ciebie? Kolorowy ekranik, klawiatura QWERTY, której
nie używam. Bez Ciebie nawet nie mogę skupić się czytaniu Brodskiego.

Tak nagle odzyskana niepodległość od elektroniki okazuje się być złudną, skoro jestem dla telefonu jak nadopiekuńcza matka. Bardziej boję się, że stracę mój elektroniczny zapis życia (w nim przyjaciół, słowa, fotografie) niż cieszę się, że mnie nie kontroluje wreszcie przez tych kilka minut, kiedy pędzę pomiędzy Żoliborzem a Skwerem Hoovera. Pochylam się nad telefonem i nie czuję niewidzialnych łap, które swoje elektroniczne pazury wbijają w moje dłonie.

Odnalazłem Cię. Jak mógłbym Cię porzucić.

(Autor bloga telefon zostawił wychodząc z pracy.)

Dodaj komentarz