Spotkałem kolegę, gdy szedłem po ciasteczka. Kolega teraz dyplomata. Kolega jedzie do Australii na trzy lata. Każdy mógł pojechać, ale ja wolałem zostać na strychu. Kupiłem ciasteczka, wróciłem, otworzyłem okno. Oddycham:
gorąc taki, że aż rozbiera, aż ciasno ciśnie. Ciągle jest czas czegoś. Czas Australii i czas strychu.
