Dziennik (10/04/13)

Wychodziłem po czekoladę. Ten z biało-czerwoną na ramieniu zmierzył mnie wzrokiem: mnie, potem biało-czerwony napis nade mną, znowu mnie. Spojrzał z pogardą tak czystą, z jaką się tylko spogląda na szpiclów, katów, tchórzy.

To mógłby być początek pięknej rozmowy o Polsce, lecz porwał go wnet biało-czerwony żałobny karnawał.

Dodaj komentarz