Zaprowadzili mnie na wódkę do lokalu kategorii czwartej. Mówili: Pij zdrowie pani dyrektor, a ja tylko colę.
Siedzieliśmy w lokalu kategorii czwartej z widokiem na dziadka parkingowego i nieznanego żołnierza. Śmierdziało śledziem w oleju. One wódkę, on piwo, ja colę.
Mroźny wieczór prędki, więc zebrałem się do wyjścia. Było miło – mówiłem, było miło – mówili. Barmanka o niebieskich powiekach nie odpowiedziała na do widzenia, odprowadzając mnie zimnym wzrokiem znad ciepłej coli.
