Kręcą się tutaj jacyś różni, podejrzane typki, ściskają zwiędłe tulipany, pewnie artyści:
wymuszenia rozbójnicze stypendiów, nagród i dotacji z okazji dnia kobiet.
Podjeżdża sto osiemdziesiąt. W środku stado Holendrów pije wódkę z gwinta:
kolejne ofiary stereotypów, wypatrujące niedźwiedzi polarnych.
Niedźwiedzie pojawiają się. Idziemy pod śnieg do tramwaju, po kieszeniach szukamy rękawiczek.
(Niepokojące zjawisko u autora bloga. Tworzy notatki meteorologiczne.)

1 Comment