Odlatujący Papież. Piękno metafory. W krainie przylatującego papieża (patrz Pilch i „Narty Ojca Świętego”) nie łatwo zrozumieć.
W tym roku na wiosnę ptaki. Nie czuć zapachu, dźwięk sikorek w krzewach koło przystanku. Takiż przez uchylone okno poddasza.
Dziadek zza kontuaru, ten na pierwszym piętrze, ten z teczką i kanapkami zmierzający na drugie śniadanie do pokoju socjalnego. Pewnego dnia nie pojawił się. Przyszli nowi, inni. Patrzą zza kontuaru. Uczą się kluczy do pokojów.
Przyrządzając jagnięcinę w czerwonym winie pierwszy raz poczułem niepokój. W żołądku wyrzuty sumienia.
Trzy płyty na S. Sugar Man, Strachy na Lachy i Szymanowski Karol. Każda do słuchania na okrągło.
