Odgłosy kroków nocą
coraz cichsze.
I ogród porósł pajęczyną
jak pamięć.
Jest jakaś podróż zimowa wozem między miasteczkami, gdzieś na Podlasiu
i miasto jest na wzgórzach pachnące świeżym tynkiem. Skąd dokąd.
Coraz mniej w nim mieszkańców, coraz więcej zmarłych.
