Dz.U. Pictures presents „Kuzyni”

(źródło: cineol.net)

(Obudziłem się w nastroju jak przez pół lipca i ćwierć sierpnia.)

Potem było kino. Właściwie mógłbym recenzję mniej więcej napisać taką jak napisałem tutaj o filmie „Bohaterowie” (może oprócz fragmentu z bobrami). A. bardzo słusznie zauważyła, że ten film to bajka. Faktycznie, żaden z bohaterów „Kuzynów” nie był postacią negatywną, wszyscy budzili sympatię, choć z jednymi autor bloga się utożsamiał, a z innymi mniej.

Przezabawny był scenami a czasem wzruszający bardzo, w kolorach sympatycznych bardzo i z aktorstwem dobrym (nawet Antonio de la Torre, od czasu „Hiszpańskiego cyrku”, mój ulubiony).

A. dochodzi do wniosku, że to kolejny film o niedojrzałych mężczyznach. W tym problem, że w „Kuzynach” nie tylko mężczyźni byli niedojrzali. Poza Martiną właściwie wszyscy mieli z tym spory problem.

Dla mnie to film o dorastaniu (tak koło trzydziestki), o przeszłości, która siedzi w nas i choć jest piękna, to nie może zadusić w nas teraźniejszości.

(4,0/5,0)

Dodaj komentarz