Czternastego poranek budził się w Kusiętach. Popołudnie miało smak lodów w Alejach Najświętszej Marii.
Moim celem jest kiełbasa. Przez pół miasta półmrok i mżawka. A ona węgierska kiełbasa. I znowu przez pół miasta półmrok. Z powrotem. Bródnowski. (Patronem wtorkowego zapisu jest Rafał Wojaczek.)
Biodra (czemu ten zapis w środę?)
Meksykańscy generałowie robią sobie zdjęcia z Bolesławem Prusem. Dzieci włażą na transportery: zobacz mamusiu jaka fajna wyrzutnia rakiet, piękne działko samobieżne, jaka celność, prawie brak ofiar wśród cywili, zlikwidowaliśmy groźnych terrorystów ukrytych w tamtej szkole, w tamtym szpitalu, na tym weselu. Straty są nieuniknione, zobacz mamusiu jaka fajna wyrzutnia.
Pana pytam, bo pan śpiewał. Co to jest? Sto tysięcy osób zginęło, a nie było „Boże, coś Polskę”? (sąsiad z ławki, zawiedziony u dominikanów).
