Miasto o drugiej trzydzieści jest jeszcze wieczorne (poranne staje się –
parę wpisów wcześniej – około czwartej.) Noc jest ciepła i rozlewają się z barów ciała.
Nad Wisłą nabrzeże zalanych panien. Przypływają taksówki jak krążowniki.
Na stacji tankują ćmy a kasjer zamknął się z parówkami i kawą.
Nagle o trzeciej w nocy pojawia się sąsiadka.
Nie było jej o dwóch lat.
Na Anielewicza zatrzymują się samochody
Chińczyk goni kaczkę. Kaczka zatrzymuje się koło nakazu jazdy z prawej strony.
(Oczywiście brzmi to co najmniej niewiarygodnie, niemniej A. mi świadkiem.)
Kim właściwie była ta elegancka, w nienagannych obcasach pani,
zawsze o ósmej dziesięć wsiadająca tylnymi drzwiami? Spojrzenie jej kamień i chłód.
