Sztuczna kawa jest niedobra. Nie pijcie sztucznej kawy. Dobre jest espresso. Ale pan kurier spóźnia się tym razem i poranne espresso muszę odłożyć aż przyjdzie i przyniesie. W Kofihewen można by, ale niechętnie. Kofihewen też pustynnieje. (Niemniej czytać kryminał nad zimną ranną kawą w Kofihewen to prawie jak rytuał.)
Upał taki, że nawet nie ma gołębi za oknem poddasza. Większość blogów, które czytałem, też wymarła. Tylko ja jeszcze śnię o pisarskiej wielkości a może blog pozostał dla mnie formą zewnętrznej pamięci? Kiedy plus trzydzieści na poddaszu – łatwość podobnych refleksji mnie zadziwia.
Ludzie, których spotykam, w których się lubuje – zauważam po wczorajszym spotkaniu z P. – są do siebie podobni. Gdy będę starym sklerotykiem, w moim umyśle będą się łączyć ze sobą i tworzyć hybrydy. Imion już nawet nie będę pamiętał. Pozostanie zewnętrzna pamięć: sprawdzę na blogu z kim owego lata dwa tysiące dwanaście chodziłem na piwo.
Może teatr cieni?
