Dz.U. Pictures presents „Opowieści, które żyją tylko w pamięci”

W pewnym miejscu, do którego ludziom z zewnątrz trudno dotrzeć („za siedmioma górami i lasami”) czarnoksiężnikowi udało się uwięzić Śmierć. Ludzie przestali umierać, ale ich życie stało się monotonne. Pozbawieni zostali możliwości spotkania się z bliskimi, którzy umarli wcześniej. Jedna z mieszkanek postanowiła uwolnić Śmierć, ale ponieważ sama nie mogła tego dokonać, odszukała dziewczynę, która dotarła z zewnątrz i wręczyła jej klucz. Śmierć wymknęła się z więzienia i zabrała stęsknioną kobietę. Gdy udało się ją z powrotem uwięzić, okazało się, że dziewczyna, która uwolniła Śmierć poniesie karę: została skazana na wieczne życie w tym miejscu.

Tyle mit. Film jest niesamowitą inscenizacją opowieści mitycznej. A wysnuć z niego można jeszcze inne wątki: kwestie pamięci, sensu wiecznego życia, miłości większej od śmierci, wreszcie rola fotografii – zmieniająca się przez lata – która jest taką samą próbą uwięzienia śmierci jak podjęta przez księdza w filmowym miasteczku, takim Macondo.

Rzadko zgadzam się z superlatywami, które wycięte z recenzji, zapełniają trailer. Fabuła jest łagodna, toczy się tak jak toczy się opowieść mityczna, spokojnie, bez pośpiechu, słychać świergot ptaków. Piękne twarze, piękne zdjęcia.

(Ciężko uwierzyć, że „Opowieści” i „Dyktator” są sobie współczesne. To mniej więcej tak jakby równolegle koncertował Beethoven i Ricchi e Poveri, chociaż ścieżka dźwiękowa z „Dyktatora” akurat warta uwagi.)

(5,0/4,5)

Dodaj komentarz