Powinno być „Wróżka”. To wróżki spełniają życzenia, a nie jakieś czarodziejki.
Jeśli ktoś oglądał i „Rumbę”, i „Człowieka z Hawru” to nic odkrywczego w filmie nie znajdzie. Świetne choreografie w paskudnym, ale całkiem fotogenicznym mieście. Poetyka filmu w stylu wczesnego Chaplina, Keatona i Braci Marx. Gagi, choć ograne, zupełnie śmieszne.
A. najbardziej rozbawił niedowidzący barman, mnie przegrana drużyna rugbistek. Popcorn był w promocji i obrzydliwa cola.
(2,5/3,0)
