O talencie, autorytecie i babce Koljaczkowej

(Jego Gdańsk należy do moich ulubionych krajobrazów literackich, do krain wyobrażonych. Plaża w Jelitkowie, ulica Długa, stary Wrzeszcz, kapuściane pola koło Rębiechowa. Nikt o tym mieście nie pisał tak poetycko i realistycznie zarazem. Nie narysował Babki Koljaczkowej, Oskara Mazeratha, czy też podpływającego od wieków do bałtyckiej plaży Turbota.)

(Błąd polega na tym, że utożsamiamy talent pisarski z autorytetem moralnym. A przecież autor genialnych „Stu lat samotności” nie widzi nic zdrożnego w przyjaźni z wiecznie żywym Fidelem, co w żaden sposób nie umniejsza geniuszu jego tekstu.)

Facet po prostu zapomniał, gdzie w wojsku służył…
I jakie to wojsko było…
Niestety.

Dodaj komentarz