Im dłużej patrzę
na speszonego widokiem tłumów Papieża,
tym większą budzi moją sympatię.
(Jakby ktoś posłuchał go jeszcze,
to mógłby zauważyć, że bardzo mądrze mówi
o sprawach najważniejszych.)
(Być może sympatia moja rośnie odwrotnie proporcjonalnie
do czasu, jaki pozostał do odjazdu pociągu do Krakowa?)
