Uprzedmiotowienie instytucjonalne autora bloga

Jestem elementem Instytucji, która w istocie swej jest również elementem czegoś nieokreślenie ważniejszego i większego. Instytucja owa pełni niezwykle istotną funkcję: trwanie swe czyni możliwym. Co oznacza, że funkcją Instytucji jest ona sama. Tylko ona nadaje sobie sens. Istnieje, by być (co za szczyt ontologii!). Dodam, że Malinowskiego badania nad funkcją wymiany kula na Triobriandach byłyby niczym wobec badania celu kolejnej parafy pisma skierowanego piętro wyżej. A moim zdaniem, ma ona głęboki cel: utwierdza, bowiem, Instytucję w jej konieczności trwania. Gdyby owa parafa była niepotrzebną, być może okazałoby się, że niepotrzebny jest też ów element Instytucji, który jej dokonuje, a to zachwiałoby całością. Dzięki temu, że Instytucja nie kwestionuje samej siebie, jest ona spójna. Jest więc bytem całkowicie w-sobie.

Co więcej, będąc bytem całkowicie w-sobie, Instytucja ta istnieć może nawet gdy zniknie świat zewnętrzny. Bo, paradoksalnie, nie wpłynęłoby to na wykonywanie jej funkcji. Jej sens jest wewnątrz niej. Jest autonomiczny i niekwestionowalny. Ba, Instytucja jest swoim sensem (podobnie jak jest swoją funkcją).

Dodaj komentarz