Zapiski spod kaloryfera IV

Bo to było takie piękne i uporządkowane.
Powrót do illo temporae. Corocznie pociągiem.
Żonkile. Zakonnice śpiewające jutrznię. Zapach mazurków.
Pracowita pszczoła. Dzwony w świeży poranek niedzieli.
Zbyt łatwe to było.

(a jak to jest przeżyć Wielkanoc, będąc z niej ogołoconym?
Właśnie zaczynam pod kaloryferem prywatne Triduum Sacrum)

Dodaj komentarz