(Motorniczy, postać nerwowa – dzwonił na każdym skrzyżowaniu – usiłuje wyprosić romską żebraczkę, młodą dziewczynę z paroletnim chłopczykiem. Słońce wpada przez szyby tramwaju. Na siedzeniu z przodu siedzi starsza kobieta: przed chwilą oglądała swoje zdjęcie. Motorniczy nerwowo rusza wąsami. Ma prawo, regulamin pozwala. Ale niebo przecież odbija się w oczach pasażerów. Błękitne)
(Mówi starsza kobieta, z wyrzutem): Inni chociaż grają!
(Dziewczyna odpowiada stojąc już za drzwiami. Za chwilę się zamkną. Dziecko nic nie mówi. Przykro jej jest i słychać to w jej głosie): Ale ja nie umiem grać…
(milczy chwilę a potem śpiewa głosem prawie dziecka): Tralalalala…
(Tramwaj odjeżdża. Cisza. Niebo odbija się w oczach pasażerów. Błękitne)
