Rzadkie chwile satysfakcji w Tamtu
(wskazujące, że obrany kierunek życia mego zawodowego nietrafnym jest):
bycie wykładowcą.
(Nieważne, czy zbijając sobie farmaceutykami temperaturę,
opowiadam studentom szkoły wyższej o profilu ekonomicznym
o języku Kaszubów,
czy – tak jak dziś – trenuję „młodzieżówkę” mojej organizacji,
biegając między połaciami zapisanego mazakami papieru)
Nawet na pociąg do Tutam spóźnić się mogę.
I tak lecę na skrzydłach.
Taki jestem zadowolony.
(Ech. A co napiszą w ewaluacji???)
