Autor bloga miast grafomanię uprawiać, do poezji ES po raz kolejny powraca

(Bo tak sobie pomyślałem, że piękny jest ten świat, w którym przyszło mi żyć.
I że lekko można stąpać po obłokach. I że zbyt mały jestem, by samemu coś mądrego i mało grafomańskiego napisać. Znów poszukałem słów ES, pięknych słów, serce wiosną napełniających, które o mnie teraźniejszym mówią. Które nadzieję dają. Które mnie prowadzą)

Jak po nocnym niebie sunące białe obłoki nad lasem
Jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem
Jak wyciągnięte tam powyżej gwiaździste ramiona wasze
A tu są nasze, a tu są nasze, a tu są nasze

Jak suchy szloch w te dżdżystą noc
Jak winny-li-niewinny sumienia wyrzut
Że się żyje gdy umarło tylu tylu tylu
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
Jak lizac rany celnie zadane
Jak lepić serce w proch potrzaskane
Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc

Pudowy kamień, pudowy kamień
Ja na nim stanę, on na mnie stanie
On na mnie stanie, spod niego wstanę

Jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
Jak złota kula nad wodami
Jak świt pod spuchniętymi powiekami
Jak zorze miłe, śliczne polany
Jak słońca pierś
Jak garb swój nieść
Jak do was, siostry mgławicowe
Ten zawodzący śpiew

Jak biec do końca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz
Cudne manowce, cudne manowce, cudne manowce

(E.S.)

Dodaj komentarz