(z jednej strony to bardzo uniwersalne wyznanie wygnańca,
z drugiej to przepiękny hymn o wierności.
Wierności ludziom, miejscom, ideom.
Może dlatego w ten wieczór wydaje mi się mieć nutę radości)
Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy i płakali
wspominając Syjon.
Na topolach
tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.Bo ci, którzy nas
uprowadzili,
żądali od nas pieśni.
Nasi gnębiciele żądali pieśni
radosnej:
„Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich”.Jakże możemy
śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o
tobie,
niech uschnie moja prawica.Niech mi język przyschnie do
gardła,
jeśli nie będę o tobie pamiętał,
jeśli nie wyniosę
Jeruzalem
ponad wszystką swą radość.
